Archive for 14 kwietnia, 2013

Dawno nas tu nie było, oj dawno…

Wszystkiemu winna oczywiście aura za oknem, która nas na jakiś czas ze wszystkim skutecznie przystopowała. Liczyliśmy, że zima okaże się w tym roku łaskawa i odpuści wcześniej… Nic jednak z tego – jeszcze do zeszłego tygodnia było biało i na minusie.

Roboty wprawdzie na całą zimę stanęły, ale nie można uznać całej zimy za zmarnowany czas! Wszyscy wiemy, że znalezienie fachowców, którzy nie spartaczą swojej roboty i przy tym nie zedrą z nas ostatniego grosza nie jest wcale takie proste. No więc zrobiliśmy rozeznanie na naszym lokalnym rynku i trzeba przyznać, że łatwo nie było. Prawda jest taka, że jedyne czym mogliśmy się sugerować to cena i reputacja firmy. Zebraliśmy kilka ofert, jednak porównanie ich ze sobą nie było wcale takie proste. W ofercie A ujęto coś, czego nie ma w ofercie B – jest w niej natomiast coś innego, w ofercie C jest zupełnie inna ilość m2 niż w ofercie A i B, a w ofercie D policzono inne materiały niż chcieliśmy :/ Masakra jakaś … Łatwo nie było, ale wstępne decyzje co do wyboru wykonawcy już są. Firma wydaje się być rzetelna i – o czym zapewnia nasz zaufany kierownik budowy – robi naprawdę solidnie. Mamy nadzieję i wierzymy, że nie będzie już żadnej hecy.

Dobra, koniec o tej zimie, trwała tak długo, że nie ma już sensu do niej wracać, tym bardziej, że słońce w końcu jednak wyszło zza chmur a śniegi spłynęły…

Roboty zaczęliśmy wczoraj od wylania chudziaka. Mąż z jednym fachowcem ruszyli na budowę już o 6 rano aby wszystko jeszcze przygotować przed przyjazdem betoniarki, która miała zjawić się o 08:00. Wstrzymaliśmy się z tym przed zimą, ponieważ nie chcieliśmy ryzykować, że minusowe temperatury sprawią, że beton nam popęka. Jeszcze przed przyjazdem betoniarki umieściliśmy w piasku kanał doprowadzający powietrze do kominka (inaczej niż w projekcie – mężu, dobrze że czuwasz:)), umieściliśmy zbrojenie pod schody betonowe no i na koniec – zgodnie z projektem – rozłożyliśmy folię na piasku. Betoniarki oczywiście przyjechały z lekkim poślizgiem (choć wcale nie byliśmy zaskoczeni), błyskawicznie opróżniły się a my nie mogliśmy przestać się cieszyć. W końcu jakiś postęp!!!

W poniedziałek nareszcie przychodzi umówiona ekipa i zaczynają działać. Mąż wziął dzień wolny aby w  ten pierwszy dzień wszystko zorganizować i dogadać już na miejscu. Część bloczków już stoi  i czeka, więc mam nadzieję, że po całym dniu pracy gołym okiem będzie widać postępy. Nie wiem tylko jak ja wysiedzę w pracy wiedząc, że coś się już dzieje a ja tego nie widzę! 🙂