Archive for kwiecień, 2015
Nawet nie wiem kiedy minęło już pół roku odkąd mieszkamy w naszej karmelicie. Zaległości na blogu są na tyle duże, że nawet nie wiem od czego zacząć ten wpis. To, czego nam przede wszystkim brakuje to CZAS, którego jest ciągle za mało, szczególnie kiedy ma się wieczny remont w domu i półtorarocznego wszędobylskiego Małego Człowieka. Na drugim miejscu plasują się oczywiście FUNDUSZE, bez których jak wiadomo pewnych tematów w ogóle się nie ruszy.
Żeby nie było wątpliwości – przeprowadziliśmy się dokładnie 17 października i nadal mieszkamy trochę na dziko;-) Dół niby zrobiony, ale brakuje jeszcze wielu rzeczy. W każdym pomieszczeniu znajdzie się coś, co wymaga dokończenia / wykończenia. Nawet niespecjalnie nas to wkurza, pogodziliśmy się z tym, że na wszystko nie starczy (ani czasu ani pieniędzy). Dostosowaliśmy się więc do tego co jest i mieszka nam się fantastycznie.
Zacznę może od kuchni, która niestety nadal cierpi z powodu braku płytek na jednej ze ścian. Na naszego majstra czekamy już pół roku i wygląda na to, że raczej już się nie doczekamy. Robota rozgrzebana, niby funkcjonować się da, ale nie tak to powinno wyglądać. Zapowiada się na to, że będziemy musieli albo poszukać kogoś innego albo zrobić to sami. Dojrzewam powoli do tego aby wrócić do tematu i raz na zawsze go definitywnie skończyć.
Jeśli chodzi o kuchnię to przyznać muszę, że pomysł z czarnymi błyszczącymi płytkami na podłodze nie był zbyt trafiony. Zaraz po myciu wyglądają super, ale już po godzinie widać drobny kurz i każdy pyłek. Wszystkim tym, którzy rozważają czarny kolor na podłodze w kuchni, odradzam ten pomysł. Dziś w ogóle zrezygnowałabym z połysku, no ale jak to mówią – rychło w czas.
Ostatnio doczekaliśmy się wreszcie oświetlenia sufitowego. Przyszedł moment, że wisząca żarówka w kuchni zaczęła nas już na tyle wkurzać, ze trzeba było się za czymś rozejrzeć. A tak na marginesie – ceny oświetlenia to jakiś kosmos:-/. Jak sobie pomyślę ile lamp / lampek musimy jeszcze nabyć, to mam obawy, że gołe żarówki jeszcze trochę u nas będą straszyć. Nasza kuchnia w pełnej okazałości:
Jeśli chodzi o salon, to tutaj brakuje już naprawdę wiele. Tymczasowo korzystamy ze stołu i krzeseł mojej babci i dziadka. Lepsze takie meble niż zupełna pustka. Szafka pod telewizorem także wypożyczona. Narożnik dla odmiany nasz, choć kupiony pod stare mieszkanie. Mix stylów ‘bije’ po oczach, ale jak się nie ma co się lubi… Sukcesywnie mam nadzieję będziemy się dorabiać, a póki co jest jak jest.
W salonie najbardziej zadowoleni jesteśmy z podłogi – wyszła naszym zdaniem naprawdę super. Deska kupiona w markecie za rozsądne pieniądze naszym zdaniem prezentuje się znakomicie. Kto mieszkał na panelach i wymienił je na deski zauważy różnicę przeogromną. Panelową zmorą były dla mnie przede wszystkim ‘koty’ – no nie sposób było utrzymać podłogę w czystości. Przy deskach tego problemu nie ma. Nic nie skrzypi, nie ugina się, dla nas bomba.
W salonie dobijały mnie już także wiszące na kablach żarówki. Kasy brak za to chęci są, pogrzebałam więc w necie i zainspirowałam się kulami papierowymi oblepionymi muffinkami. Zrobiłam więc takie kule i muszę przyznać, że całkiem nieźle wyglądają (fota poniżej). Nim dorobimy się żyrandoli z prawdziwego zdarzenia miną zapewne wieki, więc na chwilę obecną papierowe kule muszą wystarczyć.
Temat kominka pozostaje nadal otwarty: wiemy co chcemy, ale brak funduszy zmusza nas do odłożenia tegoż tematu na nieokreślone KIEDYŚ. A tak to wygląda w rzeczywistości:
Nasza łazienka jest chyba najbardziej zaawansowana pod względem wykończenia, brakuje już tak naprawdę drobiazgów w postaci haczyków na ręczniki czy papier no i także rolety. Wygląda to tak:
W tak zwanym międzyczasie doczekaliśmy się balustrad balkonowych. Dom wygląda zupełnie inaczej. Balustrady to taka kropka nad i. Z perspektywy czasu myślę sobie czasem, że mogliśmy zlikwidować jeden z balkonów, ale gdyby mnie ktoś spytał ewentualnie który, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Bryła domu dzięki balkonom jest zdecydowanie ciekawsza, choć oczywiście nie każdemu musi się podobać. Nie użytkujemy jeszcze góry, więc tak naprawdę ciężko mi powiedzieć czy będę korzystać z balkonów i w jakim stopniu.